- Crystal co się stało? - zapytałam ochrypłym głosem
- Tyler pyta się czy wyjdziemy gdzieś z nim i Dylanem - odpowiedziała mi podekscytowana koleżanka.
- I co? Odpisałaś mu?
- Jeszcze nie. Pyta się czy wyjdziemy do kina.
- Na jaki film? - powiedziałam, ale wywnioskowałam z miny mojej koleżanki, że nie umie mi na to pytanie odpowiedzieć.
Wstałam niechętnie z łóżka i poszłam do toalety, gdzie umyłam się i rozczesałam włosy. Gdy wyszłam z łazienki Crys stała już gotowa do zejścia na dół na śniadanie, więc otworzyłam szafę, z której wyjęłam szare, krótkie spodenki i jasnoróżową bluzkę na ramiączkach.
Zeszyłyśmy po schodach na parter i zasiadłyśmy za stołem w kuchni, gdzie czekały na nas kanapki z białym serem i rzodkiewką oraz jeszcze parujące kakaa.
- Cześć mamo! - wykrzyknęłam
- Cześć córciu, smacznego Crystal - odkrzyknęła mi moja rodzicielka z dużego pokoju.
Po zjedzeniu śniadania wróciłyśmy do mojego pokoju. Pomalowałyśmy sobie paznokcie - ja na kolor różowy, a moja koleżanka na czarny - gadając przy tym o chłopakach.
- O której jesteśmy umówione? - zapytałam, gdy czekałyśmy aż nam paznokcie wyschną
- O 17:00, przy kinie. Czemu nie powiedziałaś Dylanowi co do niego czujesz?
Porządnie trzepnęłam moją przyjaciółkę poduszką w głowę. Nie lubiłam na ten temat rozmawiać, a już szczególnie z Crys, która sama nie wiedziała czego chce. Rozstała się z chłopakiem dwa miesiące temu, ale cały czas o nim myśli i nie potrafi przyznać, że chce do niego wrócić, tak jak on do niej. Obwiniają się o swoje rozstanie, ale nie chcą o tym rozmawiać mówiąc, że po prostu do siebie nie pasują.
- Ok, ok, już się zamykam - powiedziała Crystal, gdy zaczęłam ją łaskotać w brzuch - Przestań!
Wierzgała się jak dżdżownica więc nie mogłam pohamować napadu głośnego śmiechu. Chichotałyśmy tak razem przez jakieś 5 minut, aż opanowałyśmy się. Do spotkania miałyśmy jeszcze sporo czasy więc postanowiłyśmy porozmawiać o babskich sprawach.
Gdy nadeszła godzina 15:00 zaczęła się szykować na dzisiejszy wypad do kina. Ubrałam się w białą spódniczkę, pomarańczowy sweterek i granatowy płaszczyk. Delikatnie upudrowałam nos i policzki, zatuszowałam korektorem niedoskonałości, a następnie nałożyłam porządną warstwę rozświetlającego błyszczyku na usta. Rozczesałam włosy, spryskałam je utrwalaczem, żeby po kilku minutach nie wyglądała jakbym wpadła pod pociąg. Dobrałam buty, przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i zaczęłam dobijać się do łazienki gdzie Crystal urzędowała od godziny.
- Crys musisz się pośpieszyć! Zaraz wychodzimy. - krzyknęłam i zaczęłam delikatnie pukać w drzwi.
- Zaraz kończę!
Usiadłam na łóżku, zamknęłam oczy i zaczęłam odliczać sekundy. Gdy już było pewne że nie zdążymy dojechać na miejsce na czas, wstałam i spróbowałam jeszcze raz.
- Crystal! Jesteśmy już spóźnione, nie karz im czekać, a przynajmniej nie karz czekać mnie, więc wyjdź. - zapukałam, ale nikt mi nie odpowiedział - Dobrze się czujesz? Nic ci nie jest? Zaparzyć melisę?
Może wydawać się to trochę dziwne, ale w domu mam zawszę melisę na uspokojenie. Piję herbatę zawsze przed snem, jest to moje przyzwyczajenie, z którego ciężko mi zrezygnować nawet gdy idę na jedną noc do koleżanki.
Nie wytrzymałam, otworzyłam drzwi i wparowałam wściekła do łazienki.
- Co ty sobie wyobrażasz? - zamarłam - Co to ma znaczyć? - spytałam najspokojniejszym tonem na jaki mnie było stać.
- Ja.....
- Ciiii...., nic nie mów. Chodź tu do mnie.
Nie mogłam patrzeć na nią. Oczy miała spuchnięte od płaczu, a jej zaczerwieniony nos spokojnie mógł konkurować z Rudolfem. Usta miała wykrzywione w przeraźliwy grymas. Na policzkach widniał rozmazany tusz do rzęs, a na domiar złego poplamiła sobie sukienkę lakierem do paznokci.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - szeptałam jej do ucha i głaskałam po głowie.
Wszystko się dzisiaj sypie. Nie można złapać swobodnego oddechu, wszystko kotłuje się w głowie i nie może dać ci spokoju. Wiem że ten dzień jeszcze się nie skończył, ale mam go już dość. Mam ochotę zamknąć oczy, zasnąć i obudzić się dopiero następnego ranka, jak już będzie po wszystkim.
- Odwołamy wyjście. - powiedziałam stanowczym głosem, ale widząc załamaną twarz przyjaciółki nie mogłam tego zrobić, wiedziałam ile to dla niej znaczy. - Napiszę że coś nas zatrzymało i że dojdziemy za godzinę, zdążysz się przyszykować?
Koleżanka kiwnęła nieznacznie głową, pociągnęła nosem, otarła łzy wierzchem dłoni i wzięła się w garść. Umyła twarz, po czym delikatnie podkreśliła oczy tuszem do rzęs i cieniem do powiek, pomalowała usta, ale najpierw nałożyła podkład. Zdjęła sukienkę i założyła inną, bardziej skromną, ale i tak nieziemsko piękną. I w już w niecała godzinę była gotowa do wyjścia.
- Crys musisz się pośpieszyć! Zaraz wychodzimy. - krzyknęłam i zaczęłam delikatnie pukać w drzwi.
- Zaraz kończę!
Usiadłam na łóżku, zamknęłam oczy i zaczęłam odliczać sekundy. Gdy już było pewne że nie zdążymy dojechać na miejsce na czas, wstałam i spróbowałam jeszcze raz.
- Crystal! Jesteśmy już spóźnione, nie karz im czekać, a przynajmniej nie karz czekać mnie, więc wyjdź. - zapukałam, ale nikt mi nie odpowiedział - Dobrze się czujesz? Nic ci nie jest? Zaparzyć melisę?
Może wydawać się to trochę dziwne, ale w domu mam zawszę melisę na uspokojenie. Piję herbatę zawsze przed snem, jest to moje przyzwyczajenie, z którego ciężko mi zrezygnować nawet gdy idę na jedną noc do koleżanki.
Nie wytrzymałam, otworzyłam drzwi i wparowałam wściekła do łazienki.
- Co ty sobie wyobrażasz? - zamarłam - Co to ma znaczyć? - spytałam najspokojniejszym tonem na jaki mnie było stać.
- Ja.....
- Ciiii...., nic nie mów. Chodź tu do mnie.
Nie mogłam patrzeć na nią. Oczy miała spuchnięte od płaczu, a jej zaczerwieniony nos spokojnie mógł konkurować z Rudolfem. Usta miała wykrzywione w przeraźliwy grymas. Na policzkach widniał rozmazany tusz do rzęs, a na domiar złego poplamiła sobie sukienkę lakierem do paznokci.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - szeptałam jej do ucha i głaskałam po głowie.
Wszystko się dzisiaj sypie. Nie można złapać swobodnego oddechu, wszystko kotłuje się w głowie i nie może dać ci spokoju. Wiem że ten dzień jeszcze się nie skończył, ale mam go już dość. Mam ochotę zamknąć oczy, zasnąć i obudzić się dopiero następnego ranka, jak już będzie po wszystkim.
- Odwołamy wyjście. - powiedziałam stanowczym głosem, ale widząc załamaną twarz przyjaciółki nie mogłam tego zrobić, wiedziałam ile to dla niej znaczy. - Napiszę że coś nas zatrzymało i że dojdziemy za godzinę, zdążysz się przyszykować?
Koleżanka kiwnęła nieznacznie głową, pociągnęła nosem, otarła łzy wierzchem dłoni i wzięła się w garść. Umyła twarz, po czym delikatnie podkreśliła oczy tuszem do rzęs i cieniem do powiek, pomalowała usta, ale najpierw nałożyła podkład. Zdjęła sukienkę i założyła inną, bardziej skromną, ale i tak nieziemsko piękną. I w już w niecała godzinę była gotowa do wyjścia.
__________________________________________________________________________________ Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wiem, że zaniedbałam tego bloga (i bardzo tego żałuję) ale postanawiam się poprawić i dodawać systematycznie rozdziały. Mam nadzieję, że dacie mi jeszcze jedną szansę. Pozdrawiam :)
Czytasz = Komentuj